Bardzo długo zatanawiałam się nad napisaniem tego posta, bo jak mam zacząć pisać o życiu o tym co mnie przytłacza co nie daje mi spać i myślć tak jak kiedś. Nie będzie to z cyklu cześć mam na imię Paulina a oto moja historia...... nie nie nie tak nie będzie. Motywacją do napisania był przełam w moim życiu, bolesny przełam zdarzyło się to co widziałam w filmach w serialach i o czym czytałam w prasie i książkach. 4 września dowiedziałam się że miłość mojego życia mój ukochany już nie chce być ze mną i że mnie zdradził i żyje z nią (tą inną tą, którą ja też znam - to wszystko jest jak sen jak głupi sen) Mieliśmy wspolne plany marzenia, psy, problemy... hm.. życie byliśmy razem 8 lat i tak poprostu to wszystko ma się skończyć nie wierze, to nie mogło się stać nie tak nie w taki sposób. Bo jak mam funkcjonować ja ta zakochana zmieniona ja. Patrząc w lustro nie widze siebie z przed 8 lat, nie widze odwarzej, wygadanej, uśmiechniętej pewnej siebie Kocicy za jaką się uważałam. Kogo widzę w takim razie? szarą myszkę stłumioną zakompleksioną (grubą) dziewczynę, która nie wie jak ma żyć, oddychać. Prawda jest taka że podniosę się z ziemi, podniosę glowę a serce się zagoi, tylko kiedy jak to ma dalej wyglądać?